Strony

wtorek, 27 kwietnia 2010

O czym marzą dziewczynki ?

No właśnie, o czym marzą dziewczynki, te duże i te małe ?
Te małe marzą by być takie jak te duże i uwielbiają podkradać tym dużym buty, na wysokich obcasach :)  Pamiętam jak ukradkiem wyciągałam z szafy buty mojej mamy i paradowałam po pokoju  z zachwytem, stukając głośno obcasami. Codziennie przymierzałam czy już oby są na mnie dobre, i z błyskiem w oku mówiłam " już prawie pasują !"

Teraz będąc juz dużą dziewczynką z tęsknotą wspominam swoje dziecięce pantofelki. Pierwsze "lakierki", które wybłagałam płaczem i nie ważne, że były za małe, pragnęłam je mieć! I pamiętam pierwszy w nich spacer, dumna z chusteczką w ręce przecierałam pantofelki co 5 minut by lśniły :))

Gdy zobaczyłam na wystawie te czerwone buciczki poczułam się jak mała dziewczynka i zapragnęłam je mieć (jak to dobrze, ze mam córki :)). Kupiłam je swojej najmłodszej córeczce a ona nie rozstaje się z nimi. :) Gdy z nich wyrośnie, zapakuję je w pudełeczko i schowam głęboko w szafie, by po latach wyciągnąć i sprawić jej znowu radość :)



Pamiętam jak najstarsza córka będąc taka malutka dostała swoje pierwsze lakierki, tańczyła w nich cały dzień z radości. Wieczorem gdy już zasnęła zaczęłam szukać gdzie też schowała te swoje buciki, pod łóżkiem, na półce, nigdzie nie ma... odkrywam kołderkę a ona smacznie śpi w swoich nowych pantofelkach :))

No i koniec o marzeniach, czas wracać do rzeczywistości, lektura czeka ;)  Właściwie to też temat marzeń bo dotyczy wejścia Polski do strefy euro :)

czwartek, 22 kwietnia 2010

Ceramika

Lepię. Ostatnio na warsztatach ceramicznych nie mając zupełnie pomysłu na nic, ot tak zaczęłam robić obrazki. Kafelek z gliny pomalowany angobą w kolorze ecru i  taki prosty rysuneczek. Takich obrazków powstało kilka, na pozostałych są domki, kamieniczki i takie tam. Jeden z nich, ten najpierwszy przyniosłam już do domu , reszta jeszcze się suszy i czeka w pracowni na wypalenie.  Marzy mi się kuchnia z własnoręcznie robionymi kafelkami, takimi prymitywnymi, z mnóstwem krzywizn, zupełna prostota, uwielbiam takie klimaty.


Poza tym z białej ceramicznej glinki powstaje Ktoś, ale o tym w innym czasie ;)

Pozdrawiam

niedziela, 18 kwietnia 2010

Moja pierwsza Cloth & Clay Doll

Lala wykonana z papier mache i tkaniny, malowana akrylami, zabezpieczona lakierem akrylowym.
Miała być to lalka w stylu  primitive doll ale chyba taka nie wyszła do końca. Bardzo fajnie się ja tworzyło. Cały czas była wielkim znakiem zapytania dopiero po pomalowaniu byłam z niej zadowolona :) Mój mąż stwierdził, że to jakaś Meksykanka ;) Juz mi chodzą po głowie kolejne tego typu lale :)








Przy okazji pochwale się jaki cudny prezent przyleciał do mnie od  Marysi.
Marysiu bardzo dziękuję, ten imbryczek- igielniczek jest cudowny :)

sobota, 10 kwietnia 2010

...






O śmierci bez przesady


Nie zna się na żartach,
na gwiazdach, na mostach,
na tkactwie, na górnictwie, na uprawie roli,
na budowie okrętów i pieczeniu ciasta.

W nasze rozmowy o planach na jutro
wtrąca swoje ostatnie słowo
nie na temat.

Nie umie nawet tego,
co bezpośrednio łączy się z jej fachem:
ani grobu wykopać,
ani trumny sklecić,
ani sprzątnąć po sobie.

Zajęta zabijaniem,
robi to niezdarnie,
bez systemu i wprawy.
Jakby na każdym z nas uczyła się dopiero.

Tryumfy tryumfami
ale ileż klęsk,
ciosów chybionych,
i prób podejmowanych od nowa !

Czasami brak jej siły,
żeby strącić muchę z powietrza.
Z niejedną gąsienicą
przegrywa wyścig w pełzaniu.

Te wszystkie bulwy, strąki,
czułki, płetwy, tchawki,
pióra godowe i zimowa sierść
świadczą o zaległościach
w jej marudnej pracy.

Zła wola nie wystarcza
i nawet nasza pomoc w wojnach i przewrotach,
to, jak dotąd, za mało.

Serca stukają w jajkach.
Rosną szkielety niemowląt.
Nasiona dorabiają się dwóch pierwszych listków,
a często i wysokich drzew na horyzoncie.

Kto twierdzi, ze jest wszechmocna,
sam jest żywym dowodem,
że wszechmocna nie jest.

Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.


Śmierć
zawszę o tę chwilę przybywa spóźniona.

Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może 




Wisława Szymborska




czwartek, 1 kwietnia 2010

Przekornie ;)

Zamiast świątecznych kolorowych jajek, muchomorki. A niech tym razem będzie inaczej. Prima Aprilisowo :))





























Wszystkim odwiedzającym mój blog życzę Wesołych i Kolorowych Świąt Wielkanocnych

Jajka tez będą, jutro zaczniemy kolorowanie, czyli to co dzieci lubią najbardziej :)

Akcencik świąteczny zostawię, baranek którego zrobiłam ładnych parę lat wstecz, towarzyszy nam co roku, dzielnie pilnując w koszyku pisanek :)