Tak, na warsztacie kolejna tildowa panienka, tym razem w roli anielicy. Wczoraj od rana ćwiczyłam swoją cierpliwość i efekt taki jak widać poniżej ;) Mam nadzieję, ze dzięki temu niedługo i mi wyrosną takie skrzydła i osiągnę anielską cierpliwość, przydałoby się ;)
edit: podpowiem, że motylki na sukience są granatowe,tak samo spodenki i paputki ;)
takie "zdjęłam" dziś ze ściany. Malutkie bo ok 1 cm mierzy. Na owadach się nie znam ale podoba mi się szalenie, ta biel i czarne kropeczki, no po prostu cudeńko :)
Mieszkają u nas już od paru miesięcy, jakoś zapomniałam o nich, a one cichutko ziewają przypominając od czasu do czasu o swoim istnieniu. Dziś postanowiłam pokazać je światu :) Jak tylko pogoda się nam trochę polepszyła spakowałam anielskie towarzystwo i powędrowałyśmy do ogródka na małą sesję zdjęciową :)
Do koszyczka wskoczyły też słoniki, więc i one miały swoje "pięć minut" .
---------------------------
Prawda, ze podobne jak dwie krople wody ?
--------------------------
Podpiszę sie tylko pod słowami któregoś z internautów
"Chociaż minęło wiele lat od kiedy Michael Jackson był pępkiem mojego świata to pozostał wielki sentyment do jego osoby i wielki szacunek do jego twórczości.Dzisiejsza wiadomość wstrząsneła mną bardzo. To smutny dzień, swoista kropka nad i pewnej epoki."
to dzieci sie nudzą ;) a ich mama, no własnie... mama cały dzień cięła, szyła, pruła, znowu szyła, doszywała, przyszywała az wykombinowała taką oto króliczkę co się Tola zwie :) I dzieci przestały sie nudzić, bo dostały nową towarzyszkę zabaw :)
Zdjecia już troszkę nieaktualne bo zaraz po sesji Tola zyskała jeszcze kieszonkę na sukience. Poki co, bez kieszonki :)
zdjęcia kiepskie bo aura szaro-bura, przy sztucznym świetle pstrykałam ;/
Tadam! Juz gotowa! A wszystko za sprawą Violetki i jej pięknych tildowych dzieł. Zaraziłam się i postanowiłam uszyć swoją lalę. Wyczyn dla mnie nie lada bo ja raczej z tych niecierpliwych co to chcą widzieć efekty już, natychmiast a tu nie, nie tak, trzeba było się trochę pobawić z detalami. Tym bardziej dumna z siebie jestem (sic!) że sama naszkicowałam szablon wg którego uszyłam Lolę (to jej imię;)). Przyznaję, fajne uczucie gdy oto po nie przespanych dwóch nocach stoi przede mną gotowa Pani Lola :) I co najważniejsze, mam chęć na następną taką lalę, no może nie tak bardzo ja, jak moje córki :) które zamówiły sobie po jednej takiej sztuce ;) Póki co na warsztacie Tildowy zając czeka na zszycie.
Jakis czas temu uszyłam z filcu małego słonika, wypełniłam go czesanką wełnianą tak jak zabawki waldorfskie. Słonik zawisł przy mundurku szkolnym mojej córki, dokładnie przy zamku i dzięki temu nie rozstaje sie z nim w szkole. Mówi, ze jej weselej gdy ma przy sobie "kawałek mamy" :)
I jeszcze jeden drobiazg, broszka a nawet dwie, które powędrowały w świat, jedna z nich poleciała do Australii :) teraz muszę sobie taką sprawić.
dam ci sera na pierogi :) Zaklęcie podziałało, slimak rogi wystawił, jak widac na załączonym obrazku :) Lubię ślimaki i chyba uszyję wkrótce takiego jednego, oczywiście mój będzie kolorowy ;) Póki co ten uchwycony w ogródku
i jeszcze taki obrazek za oknem, tzn. przez szybę "zdjęty", ale jak zobaczyłam te kolory to złapałam sprzęt i pstryk !