Witam Was po długiej przerwie :) Jestem, żyję i chyba mam się dobrze. Dziękuję za pamięć. Powódź nas na szczęście oszczędziła i skończyło się na wielkim strachu .Wyrażam ogromne współczucie dla tych, których ta wielka woda pokonała i nie dała żadnych szans by mogli się przed nią uchronić. To istny koszmar...
Przyszłam Wam pokazać obiecaną lalkę, która gotowa cierpliwie czekała na swoją sesję zdjęciową. Wyszło słonko, więc wreszcie zrobiłam jej kilka zdjęć. Poprzednia lalka była jak pamiętacie typem Meksykanki, ta jest Hiszpanką, tancerką flamenco. Mierzy sobie 30 cm. Głowę i dłonie ulepiłam z ceramiki, włosy to czesanka wełniana, makijaż wykonałam farbami akrylowymi. Oj namęczyłam się przy niej ale dopięłam swego i wyszła dokładnie taka jak chciałam :) Uwielbiam lalki, a te ręcznie wykonane mają w sobie magię i co najważniejsze - duszę, bo one żyją, dzięki cierpliwości i pracy im poświęconej. Bardzo lubię na nią patrzeć, siedzi tu obok i zerka na mnie, polubiłyśmy się :)
To jeszcze podzielę się z Wami wczorajszą rozmową z moją 3-letnią Nelą :)
-Mamo, zobacz ile mam bąbli przez te okropne komary!
-Ajajaj, zobacz ja też mam. Tak to w lecie jest niestety, nic nie możemy na to poradzić.
-Możemy ! Drapać się...
Pozdrawiam :)