Ma bardzo miłą aksamitną sukieneczkę, żółte rajstopki i w ogóle jest taka milusia, że polubiłam ją bardzo :)
Słońce za oknem, temperatury wiosenne, aż chce się żyć :) Zupełnie nie przeszkadzałoby mi gdyby tak zostało na dłużej i zima uraczyła nas taką aurą. Zimy nie lubię, oj nie. Ale żeby zaakcentować zbliżające się małymi kroczkami święta uszyłam takie śnieżne serducha z których zamierzam zrobić zimową girlandę. Już wkrótce :)
I co mi ostatnio chodzi po głowie. No pomysłów mam miliony, gorzej z czasem na ich realizację a szkoda ;) Ale od jakiegoś czasu fascynują mnie primitive doll. Lalki szyte i malowane na wzór pradawnych zabawek nadgryzionych zębem czasu. Proste w formie, często karykaturalne lub upiorne i mające jakąś tajemnicę w sobie. Wyglądają niczym odkopane z ziemi lub znalezione na strychu jakiegoś bardzo starego i mrocznego domu :) Zachwycam się tymi lalkami oglądając zagraniczne blogi i marzy mi się, by kiedyś stworzyć taką swoją prymitywną lalę. Obejrzeć je można TU lub TU i jeszcze więcej na Flicr TU
http://www.primitive-folk-art.com/
http://atticbabys.blogspot.com/
http://mysticalentities.blogspot.com/
Na koniec wieczorny widoczek z okna. Smutno jakoś tak gdy się patrzy na to puste gniazdo... oby do wiosny :)